+3
becool 24 maja 2015 14:02
Podróż na Hawaje była długa, a nawet baaardzo długa. W końcu wylądowaliśmy w Honolulu. Nie było przywitania z kwiatami jak na filmach. Lei można sobie kupić samemu już na lotnisku. Tak samo jak inne hawajskie pamiątki. Zegarków nie musieliśmy przestawiać, bo różnica czasu wynosi równo 12 godzin. Środek nocy w Polsce to tu środek dnia. Zmęczeni, ruszyliśmy w stronę autobusu, który zawiózł nas niemal pod sam hotel na Waikiki.

Pierwsze co nas przywitało to wieżowce, które prześcigają się w wysokości niemal jak w Dubaju. Przysłaniają piękny krajobraz Oahu, łącznie z symbolem wyspy - wygasłym wulkanem Diamond Head. Większość z tych budynków to oczywiście hotele, w których upakowani są spragnieni rajskich widoków turyści. Co ciekawe ci turyści to w dużej mierze Azjaci. Już od początku było wiadomo, że prawdziwych Hawajów tu nie doświadczymy. Waikiki to typowy kurort. Znajdziemy tu najdroższe sklepy, restauracje i kolejki obwożące wczasowiczów po okolicy. Jest też plaża, a nawet kilka plaż, które są oczywiście tłumnie oblegane. Może nie jest to najładniejsza plaża jaką widzieliśmy na Oahu, ale woda jest tu płytka i ciepła, wyjątkowo przyjemna do kąpieli. Waikiki to także doskonała baza wypadowa do zwiedzania wyspy.



Przed wyjazdem na Hawaje sporo się naczytaliśmy, że żeby zwiedzić jakąkolwiek wyspę potrzebny jest samochód. Nie jest to do końca prawda. Transport publiczny szczególnie na Oahu jest całkiem dobry. Początkowo właśnie w ten sposób się przemieszczaliśmy i udało nam się zobaczyć kilka pięknych miejsc. Oczywiście jest to mniej wygodne i zajmuje więcej czasu, ale pozwala zaoszczędzić trochę $. Bilet kosztuje 2,50 usd. Niezależnie dokąd jedziemy stawka jest ta sama.

To właśnie autobus zawiózł nas pod samiutką zatokę Hanauma Bay, która uważana jest za jedną z najpiękniejszych na świecie. W sumie nie dziwi nas to, bo widok naprawdę zachwyca. Tylu odcieni niebieskiego chyba w życiu nie widzieliśmy. Jak się później okazało, Hawaje mają ich do zaoferowania jeszcze więcej. Na tą chwilę jednak szczęka nam nieco opadła i chcieliśmy jak najszybciej zanurzyć się w tym wielkim błękicie.









Niestety na plażę nie można sobie tak po prostu wejść. Po pierwsze trzeba zapłacić 7,50 $ za osobę. Po drugie trzeba obejrzeć krótki film o tym jak powstała zatoka, o tym jakie gatunki fauny i flory ją zamieszkują i jak w związku z tym trzeba się zachowywać. Jest to jedyna płatna plaża na Oahu. Ani przez chwilę jednak nie żałowaliśmy wydanych na ten cel dolarów. Warto również wiedzieć, że plaża jest zamknięta we wtorki.



W końcu zostaliśmy wpuszczeni do raju. Co prawda oprócz nas było tu sporo innych turystów, co w ogóle nas nie zdziwiło. W końcu o Hanauma Bay piszą we wszystkich przewodnikach. Poza tym jest w dość bliskiej odległości od Honolulu. Nie przeszkodziło nam to jednak w cieszeniu się tym niesamowitym miejscem.





Zatoka Hanauma jest popularnym miejscem do snorklingu. Znajdziemy tutaj rafę koralową, ponad 450 gatunków ryb i innych morskich żyjątek, które łatwo można podziwiać w niezwykle przejrzystej wodzie.













Żal było opuszczać to miejsce. Innym razem udało nam się jednak zobaczyć Hanauma Bay z zupełnie innej perspektywy. Kosztowało nas to co prawda dużo więcej wysiłku, ale było warto! O czym mowa? O trekkingu na znajdujący się nieopodal krater Koko Head. Żeby wejść na szczyt wygasłego wulkanu trzeba pokonać około 1100 schodów, które stanowią pozostałość po torach kolejowych.



Wspinaczka nie należała do łatwych, a może nasza kondycja okazała się za słaba;) W bólach udało nam się jednak wejść. Widok był wspaniałą nagrodą.















Zapraszam również na bloga: http://www.mamasaidbecool.pl/

Dodaj Komentarz

Komentarze (2)

kot-fly 25 maja 2015 13:13 Odpowiedz
Nie wiem gdzie byliście oprócz tej zatoki, ale nie szastałbym na Waszym miejscu najładniejszościami. Baaardzo ubogi świat podwodny i baaaardzo dużo ludzi. Popularność wynika chyba głównie z faktu że to bardzo blisko Honolulu, zresztą na Oahu wszędzie jest blisko... Nie wiem czy szwendaliście się również po innych wyspach, ale jeśli miałbym już szastać najlepszościami, to wolałbym to robić pod adresem zatoki Kealakekua na Hawaii / Big Island, to w ogóle inna liga. Jeśli natomiast nie byliście na innych wyspach - to wróćcie, bo wybraliście sobie najmarniejszą :/
zdeneksme 26 maja 2015 13:55 Odpowiedz
Jesteście prawdopodobnie na początku wyjazdu, więc niemal wszystko wam się spodoba, ale jak kot-fly napisał, z ogólnohawajskiej perspektywy Hanauma Bay to nic szczególnego, poza fajnym widokiem z góry. Bliskość Honolulu sprawia że jest tam dużo za dużo ludzi, więc rafa jest nieco "zadeptana", kolorowych rybek nie za wiele, że o barracudach, zielonych żółwiach czy mantach nie wspomnę. Z drugiej strony - warto być na Oahu na początek, będzie całkiem ciekawie, za to potem kolejna wyspa będzie Wam się podobała bardziej. Bon voyage!